one direction

one direction

czwartek, 26 września 2013

Rozdział III

Obudziłam się około 10, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wykąpać się. Po jakiś 20 minutach wyszłam. Wysuszyłam się i poszłam do pokoje się ubrać. Założyłam to http://szafunia.pl/img/2013/5/14995.jpg, było dość ciepło, a tu w Londynie nie często się to zdarza. Poszłam do kuchni na śniadanie, czekały na mnie przepyszne kanapki i mama popijająca kawę, przywitałam się z nią i usiadłam do stołu. Zjadłam śniadanie ze smakiem i ruszyłam do salonu przed telewizor. Leciała akurat jakaś komedia, oglądając ją dużo się śmiałam.
Po filmie, poszłam z nudów na spacer ze swoim psem Budym (czyt. Badim). Krzyknęłam w progu, że wychodzę i ruszyłam w stronę pobliskiego lasu, na szczęście mieszkamy na przedmieściach i nie jeździ tu, aż tak dużo aut. 
  Po długim spacerze zaczęły mnie boleć nogi, więc postanowiłam już wracać. Wzięłam do ręki telefon bez którego nie ruszam się z domu i sprawdziłam godzinę było w pół do trzeciej. Ale ten czas szybko leci. Otworzyłam bramkę i zamknęłam Budy'ego w jego kojcu. Weszłam do domu i od razu naskoczyła na mnie moja matka.
-Gdzieś ty była tyle czasu?! Dodzwonić się do ciebie nie można!-krzyknęła na mnie.
-Spokojnie, przecież Ci mówiłam że idę Budym na spacer. A zasięgu nie miałam bo poszłam do lasu.-wytłumaczyłam się.
-Masz szczęście, a teraz pomóż mi przyrządzić mięso na grila.-o Boże jeszcze czego!
-Dobrze, dobrze tylko pójdę umyć ręce.
Poszłam do łazienki i starannie umyłam dłonie. Wróciłam do kuchni zaczęłam doprawiać mięso. Zajęło nam to chyba pół godziny. Po wykonanym zadaniu postanowiłam pójść na laptopa. Odpaliłam sprzęt i zalogowałam się na fb. Miałam kilka powiadomień, ale były to same zaproszenia do gier. Czy tylko mnie to wkurza?! Zobaczyłam, że Emily jest dostępna więc postanowiłam z nią trochę popisać. Pytała się mnie czy do niej nie wpadnę, ale powiedziałam że nie mogę. Gadałyśmy strasznie długo, aż nie usłyszałam wołania że mam się zacząć szykować. To która jest godzina?! Spojrzałam na zegarek i była 17:30. Zakończyłam rozmowę z przyjaciółką i zaczęłam szukać jakiegoś odpowiedniego stroju. W końcu znalazłam niebieską sukienkę bez ramiączek. Włosy rozpuściłam zrobiłam lekki makijaż i dobrałam jakieś dodatki. Gdy byłam gotowa dochodziła 18. Aż tak długo mi to zajęło?! Zeszłam na dół i ruszyłam w stronę salonu, ku mojemu zaskoczeniu siedział tam tata z mamą rozmawiali o czymś. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. To pewnie goście. Poszłam otworzyć. to byli państwo Wilis ze swoją 12 letnią córką Katie, którą bardzo lubiłam. Następni byli państwo Henderson ze swoim 6 letnim synem Joshem, państwo Brown, którzy nie mieli dzieci i na końcu Harry ze swoimi rodzicami. Wszyscy poszliśmy na taras i usiedliśmy przy ogromnym stole. Jak zawsze tata smażył mięso bo był mistrzem w tej dziedzinie. Czułam się trochę niezręcznie w towarzystwie Harry'ego. Oczywiście nie obyło się bez alkoholu, ja też piłam ale nie dużo, nie to co rodzice którzy po wypiciu włączyli radio i zaczęli tańczyć. Ja z Harrym śmialiśmy się z nich a Katie i Josh bawili się w podchody. Gdy już przestali balować kazali mi i Loczkowi (tak go nazywałam ze względu na jego bujne loki) iść do mnie do pokoju bo oni będą rozmawiać na poważne tematy. Wiedziałam o czym będą gadać więc bez sprzeciwów wstałam od krzesła i dałam Harry'emu ręką znak żeby szedł za mną.
-Tylko mi tam spokojnie!-odezwał się mój tato. Ale on mnie denerwuje! Weszłam z Harrym do mojego pokoju i zamknęłam drzwi. Ja usiadłam na krześle a chłopak na łóżku. Nastała niezręczna cisza. Którą postanowiłam przerwać.
-Trochę tu nudno, nie sądzisz?-spytałam się go.
-Masz racje.-powiedział Harry.-Ale znam fajne miejsce, możemy tam się przejechać.
-Fajny pomysł ale trzeba będzie uprzedzić rodziców.
-Okey. To chodź.
Zaszliśmy na dół i opowiedzieliśmy rodzicom, że nam się nudzi i idziemy się przejść. Mama powiedziała jeszcze coś w stylu "uważajcie na siebie" i wszyscy się z nami pożegnali. Wyszliśmy przez bramkę z mojego podwórka.
-To gdzie idziemy?-zapytałam chłopaka
-To za daleko żeby iść przejedziemy się motorem.-powiedział zadziornie się uśmiechając.
-Że co! Ja nie wsiądę na motor!-powiedziałam oburzona.
-Haha boisz się?-powiedział drwiąc ze mnie.
-Wcale nie!-powiedziałam oburzona.
Rzeczywiście bałam się motorów, ale dla tego, że to prze to ponieważ półtora miesiąca temu zginął mój brat, właśnie przez tę cholerną maszynę.
-Czyli jedziesz?-spytał
-No dobra.- co ja wyrabiam, a jak coś mi się stanie?
Wsiadłam na motor tuż na chłopakiem. Ścisnęłam go mocno w pasie, Harry odpalił silnik i wyruszyliśmy.
Na miejscu byliśmy po jakiś 5 minutach. Loczek zabrał mnie nad jakiś staw. Trochę się przeraziłam, może chce mnie zgwałcić i utopić! Z rozmyśleń wyrwał mnie odgłos kamyka wpadającego do wody. Zobaczyłam jak Harry puszcza kaczki, nie wychodziło mi. Chłopak to zauważył i postanowił mi pomóc Stanął za mną i wziął moje ręce w swoje, przeszedł mnie ciepły dreszcz. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy. BOŻE JAKIE ON MA PIĘKNE OCZY. Można w nich było utonąć. Nagle chłopak zbliżył się do mnie i lekko musnął moje usta, poczułam motylki w brzuchu. Uśmiechnął się do mnie ja odwzajemniłam uśmiech. Nagle ni stąd ni z owąd zaczęło padać.
-Chyba musimy się już zbierać-powiedziałam do chłopaka.
-Masz rację.
Wsiedliśmy na motor i ruszyliśmy w stronę mojego domu.

*************
Jak się podobał rozdział. Piszcie komentarze one mnie motywują. :D

2 komentarze:

  1. *motywacja* *motywacja* * motywacja* ;)
    A tak ogólnie to fajnie! Podoba mi sie jak piszesz!
    A i pamiętaj, zapraszam do mnie, niedawno zaczęłam :D
    my-1d-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń