Rozdział II
Po jakiś 10 minutach byłyśmy pod jej domem. Weszłyśmy do środka i od razu skierowałyśmy się do jej pokoju. Emily włączyła laptopa i z nudów zaczęłyśmy przeglądać Facebook'a. Nagle spostrzegłam się, że jest już po 19. Zerwałam się na równe nogi i powiedziałam przyjaciółce że muszę już iść.
Wyszłam z jej domu i skierowałam się w stronę swojego. Gdy byłam już na swojej ulicy zauważyłam, że na posesji moich sąsiadów, którzy się wyprowadzili stał jakiś samochód. Może nowi lokatorzy przyjechali? Będą już przy swojej bramie spostrzegłam trójkę ludzi. Dwoje wyglądało na około 40-latków, a ten trzeci na może 19 lat. Muszę przyznać że był przystojny. Widziałam też jak wnoszą walizki. Czyli jednak się wprowadzili. Kurde! Nie chce tu nowych ludzi. Zresztą moja rodzina i inni nasi sąsiedzi urządzali w lato parę razy grila. Nazywali to sąsiedzkim grilem. Teraz oni też będą na nie go przychodzić. No szlak! Weszłam do domu przywitałam się z mamą i weszłam do swojego pokoju. Nie zjadłam nawet obiadu. Położyłam się na łóżku i zaczęłam intensywnie myśleć. Nagle poczułam zapach ciasta, zeszłam za duł by to sprawdzić. Rzeczywiście mama wyciągała właśnie pyszną szarlotkę z piekarnika. Mniam!
-Mogę kawałek?-spytałam.
-Dam Ci jak ostygnie, bo wyjdzie zakalec.-jak zwykle trzeba czekać.-O! I od razu zaniesiesz kawałek nowym sąsiadom dobrze?- że co! A niby po co!?
-No okey.-odparłam chowając swoje oburzenie.
Znów poszłam na górę. Usiadłam na biurku i wzięłam się za lekcje. Po jakieś 20 minutach usłyszałam wołanie mamy, że mogę już zjeść placka. Zbiegłam po schodach o usiadłam do stołu. Placek był bardzo pyszny, więc wsunęłam go w parę sekund. Gdy skończyłam posiłek moja rodzicielka podała mi opakowanie z ciastem.
-I jak tam będzie to zaproś ich od razu na grila, jest w tę sobotę o 18:00.-no świetnie! Jeszcze tego brakowało.
-Yhym-powiedziałam. Wyszłam z domu i skierowałam się do sąsiedniego domu. Będą już pod drzwiami zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż mi ktoś otworzy.
-O hej!-krzyknął chłopak bez koszulki, którego widziałam już wcześnie. JAKI ON JEST PRZYSTOJNY. Miał piękne zielone oczy i gęste brązowe loki.
-H...h...Hej.-wydukałam.-Moja mama kazała przynieś mi dla was placek na powitanie. Proszę.-powiedziałam podając mu pojemnik z plackiem.
-Ooo dzięki, więc mamy miłych sąsiadów.-uśmiechnął się, odwzajemniłam go.
- I macie zaproszenie na grila do naszego domu, jest naprzeciwko was. Gril będzie w sobotę o 18:00.
-Ok. No to cześć.- pożegnał się ze mną.
-Pa.
Wróciłam do swojego domu i ruszyłam w stronę pokoju. Odpaliłam laptopa i zalogowałam się na twittera. Nie było nic ciekawego. Więc weszłam na fb. Pisałam chwile z Emily, opowiedziałam jej o dzisiejszym wydarzeniu, a ona jak zwykle zaczęła,że to będzie mój chłopak. Zawsze taka była, co zaczęłam gadać z jakimś chłopakiem to ona od razu "uuu Diana ma chłopaka" i.t.d. Dzisiaj jest piątek więc na szczęście jutro się wyśpię, ale jutro znów spotkam tego "Loczka". Położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam.
***************************
Hej oto kolejna część mojego bloga. Jak mi się uda to dzisiaj dodam 3 roadział, ale wątkie.
Komentujcie to mnie motywuje i dzięki że to czytacie. :) ;*
No powiem Ci, że super! Loczek pewnie=Harry, będzie ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńI od razu, znów przepraszam za mój nawyk, ale "dół"***
Lecę do następnego!
Pozdrowionka! ;*